We wpisie Po co mi umowa? Część I stwierdziłem, że często napisanie umowy stanowi przykrą konieczność, a strony znacznie większą wagą przywiązują do zasad współpracy wypracowanych w praktyce a nie spisanych w umowie. Stwierdziłem także, że prawidłowe sporządzenie umowy pozwala zoszczędzić czas i pieniędze. Wyjaśnię Ci dlaczego.
1) Napewno zdajesz sobie sprawę z tego, że utrata dobrego i zaufanego pracownika może powodować daleko idącą destabilizację sytuacji w firmie. Wyobraź sobie, że pracownik, któy merytorycznie odpowiadał za realizację określonej umowy odchodzi (np. zwolnia się z pracy, idzie na urlop macierzyński, wychowawczy itp.). Wówczas wszystkie zasady wypracowane z danym kontrahentem w praktyce, które nie zostały wpisane do umowy, albo zupełnie przestają obowiązywać, albo nowy pracownik będzie musiał poświęcić dużo czasu i energii (za które Ty płacisz), żeby je poznać i zrozumieć. Zmiana pracownika odpowiedzialnego za realizację umowy u kontrahenta jest również dla Ciebie sporym problemem i może znacznie spowolnić czynności, które do tej pory przebiegały bez problemu. W takiej sytuacji nie masz nawet wpływu na to, któremu ze swoich pracowników Twój kontrahent powierzy wykonywanie umowy.
Czy nie prościej i szybciej będzie, jeżeli umowa zostanie napisana w taki sposób, że nowy pracownik po uważnej lekturze kontraktu będzie dokładnie wiedział co i jak należy robić, gdzie, komu i w jakiej formie zgłaszać nieprawidłowości, kto za co odpowiada, a także kiedy i czego można w danej sytuacji żądać od kontrahenta?
2) Jeżeli stale współpracujesz z danym kontrahentem lub z określonym rodzajem kontrahentów wystarczy, że raz poniesiesz koszt konsultacji prawnej takiej umowy, a starannie napisany wzór umowy będziesz mógł wykorzystywać przez dłuższy czas.
3) Jeśli zapytasz mnie jak długo w naszym kraju czasu może trwać proces sądowy, w ramach którego ma np. zostać przesłuchanych dwóch świadków na banalne okoliczności (np. że kontrahent telefonicznie zamówił, a następnie odebrał towar) odpowiem Ci, że mniej więcej rok, może półtora. W tym czasie Twój kontrahent obraca Twoimi pieniędzmi, albo ma dużo czasu, aby ukryć przed komornikiem wszystkie wartościowe rzeczy, bądź założyć całkiem nowy podmiot gospodarczy (np. nową spółkę z o.o.), a Ty po wygranej sprawie będziesz mógł już tylko oprawić sobie wyrok Sądu w ramkę i powiesić nad biurkiem.
Tymczasem jeżeli napiszesz umowę w ten sposób, że wszystkie okoliczności będą wynikać bezpośrednio z dokumentów, a nie zeznań świadków to proces sądowy może skrócić się co najmniej o 1/3. Tym sposobem nie musisz być w tym zakresie uzależniony od realizacji obietnic Pana Premiera. Co więcej prawidłowo napisana umowa pozwoli jeszcze na etapie procesu uruchomić komornika, który natychmiast zajmie konta dłużnika lub inne wartościowe przedmioty.